
#1 Trzy kroki od granicy
Na granicy zarośli, tam gdzie świat mięknie i gubi kolory, Impkin Szary stał nieruchomo jak kamień. W jednej łapce ściskał kij. Ziemia pod jego stopami była wydeptana w kółko, jakby krążył tu od godzin.
Z trawy wypadł Impkin Różowy, turlając się z wdziękiem kulki kurzu. Wstał, otrzepał się teatralnie i spojrzał na szarego.
— Pilnujesz czegoś? — zapytał.
— Granicy — odpowiedział Szary.
— Granicy czego?
Szary nie odpowiedział. Podniósł swoją laskę i zrobił nią linię w ziemi.
— Tego. Nie wolno jej przekroczyć, jeśli się nie wie, co jest po drugiej stronie.
Różowy nachylił się nad linią i podumał. Potem wyjął z kieszeni małą rzecz przypominającą zegarek, ale wskazówki poruszały się w odwrotną stronę.
— A jeśli się nie chce wiedzieć?
Szary zmarszczył nos. — To jeszcze gorzej.
Impkin Różowy usiadł. Przez chwilę obaj patrzyli na granicę, której nikt nie znał, ale każdy mógł narysować.
— A może ty ją narysowałeś tylko po to, żeby ktoś ją w końcu przekroczył?
— Może — odpowiedział Szary. — Ale chciałem, żeby to był ktoś wyjątkowy.
Różowy spojrzał na linię. Przesunął czubek łapy dokładnie nad nią… i po chwili położył się po obu jej stronach.
— No to teraz jestem po jednej i drugiej. Co teraz?
Impkin Szary westchnął. Wyciągnął z płaszcza kartkę przypominającą bilet, a na niej widniało jedno słowo: „Dalej”.
— Teraz chyba idziemy razem.
— Ale najpierw… — Różowy wyjął z czapki coś, co wyglądało jak suszony kwiat z sześcioma płatkami — …zrobimy coś zupełnie niezrozumiałego.
I obaj się zaśmiali. Krótko. I trochę jakby nigdy wcześniej tego nie robili.
Dodaj komentarz